W ODPOWIEDZI NA PISMO RADY OCHRONY PAMIĘCI WALK I MĘCZEŃSTWA Z DNIA 4.12.2015 R.

W związku z opublikowaniem na stronie internetowej Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa "Odpowiedzi" na wniosek Stowarzyszenia "Wizna 1939" do Prezydenta RP Pana Andrzeja Dudy, z dnia 30 listopada 2015 r., zapraszamy do zapoznania się z naszym stanowiskiem w tej sprawie.

           

Wołomin, 7 grudnia 2015 r.

                                                                                                                                          Sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa

Pan dr hab. Andrzej Krzysztof Kunert

                                                                                                                                           

Szanowny Panie Ministrze.

W imieniu zarządu Stowarzyszenia „Wizna 1939” uprzejmie dziękuję za „Odpowiedź Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa” zamieszczoną w dniu 4 grudnia 2015 r. na stronie internetowej Rady oraz za publiczne odniesienie się do niektórych kwestii poruszonych we wniosku Stowarzyszenia „Wizna 1939” do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 30 listopada.

Na wstępie pragnę jednak zaznaczyć, że nasz wniosek do Pana Prezydenta nie był listem otwartym, a jedynie (wobec minimalnych szans na jego realizację) najwyższą formą protestu wobec zaistniałych zdarzeń. Nie kierowaliśmy także tego wniosku do wiadomości Rady Ochrony Pamięci Walki Męczeństwa, gdyż Rada do dziś nie udzieliła odpowiedzi na inne nasze wystąpienia.

Nie mniej jednak, ze względu na to, że w „Odpowiedzi Rady” odniósł się Pan do naszego pisma, przywołując także moje nazwisko, niejako zmuszony jestem odnieść się do jej treści, by „wyostrzyć” mętny obraz sprawy, jaki za sprawą podpisanego przez Pana pisma mógł się w świadomości niektórych osób wytworzyć.   

I.

Panie Ministrze,

Z treści pisma zamieszczonego na stronie ROPWiM dowiedziałem się o jakimś wyimaginowanym konflikcie, a także o jakimś rzekomym „spektakularnym rozejściu się obydwu Stowarzyszeń” - Stowarzyszenia „Wizna 1939” i Stowarzyszenia Weteranów Polskich Formacji Granicznych (SWPFG) ?

Panie Ministrze, zaryzykuję stwierdzenie, że prawdopodobnie pomylił Pan organizacje, skąd takie informacje?!

Ze Stowarzyszeniem Weteranów współpracujemy niemal od początku naszej działalności, od 2008 r., kiedy to w Wiźnie „odnalazł nas” ówczesny Prezes SWPFG Mirosław Rubas. W 2009 r. podczas obchodów 70 rocznicy bitwy pod Wizną, na Górze Strękowej k. Wizny, SWPFG w uznaniu naszej działalności uhonorowało naszą organizację Dużą Złotą Honorową Odznaką KOP. W 2011 r. Stowarzyszenie SWPFG było obecne przy ekshumacji doczesnych szczątków kpt. Władysława Raginisa k. Wizny. Z kolei w 2012 r. to ja miałem przyjemność, zaszczyt i honor brać udział w wyprawie historycznej do Tynnego, razem ze Stowarzyszeniem WPFG. W roku 2013 obydwa Stowarzyszenia brały udział w Konferencji Naukowej na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II w Lublinie pt. „Termopile Wschodu - Batalion KOP Sarny w walce z sowiecką agresją i podczas tej konferencji doszło do podpisania Porozumienia o współpracy (m.in.) pomiędzy „naszymi” stowarzyszeniami. Oczywiście podpisanie Porozumienia miało jedynie charakter formalny, wszak jak już wspomniałem, nasza współpraca została zapoczątkowana znacznie wcześniej.

Ale, co ważniejsze (i najważniejsze), konferencja zakończyła się wystosowaniem apelu do Sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, w którym uczestnicy Konferencji, m. in. SWPFG i Stowarzyszenie „Wizna 1939”, prosili i domagali się od Pana Ministra, podjęcia i przyśpieszenia działań, w tym działań dyplomatycznych pomiędzy Polską i Ukrainą, mających na celu umożliwienie poszukiwań i ekshumacji oraz uroczystego pochówku […]. Zależało nam, by polskim bohaterom, żołnierzom Korpusu Ochrony Pogranicza batalionu „Sarny”, poległym w obronie granic i niepodległości Rzeczypospolitej, zamordowanym przez agresora sowieckiego we wrześniu 1939 r. w rejonie miejscowości Tynne k. Sarn na Ukrainie, urządzić godny pochówek na cmentarzu wojennym, z zachowaniem ceremoniału wojskowego. Deklarowaliśmy czynny udział i wsparcie tych działań, i oczekiwaliśmy – tak to zostało zapisane w treści apelu – że wspomniane prace zostaną zakończone najpóźniej do 17 września 2014 r.

(zob. Statuetki „Honor, Ojczyzna”. Apel o pamięć, http://wizna1939.eu/index.php/80-statuetki-honor-ojczyzna-apel-o-pamiec-o-zolnierzach-kop).

Nasz wspólny apel pozostał „bez echa”.

Także inne pisma do ROPWiM, np. skierowane przez SWPFG w 2012 r. i 2014 r. o pomoc w załatwieniu niezbędnych pozwoleń na poszukiwania na Ukrainie, przekazane nam do wiadomości, również nigdy nie doczekały się odpowiedzi. 

W związku z brakiem reakcji ze strony ROPWiM na przełom w poszukiwaniach, a także ze względu na potrzebę omówienia dalszych kierunków i zakresu współpracy przy pracach w Tynnem, w dniu 22 października 2015 r. przedstawiciele zarządu Stowarzyszenia „Wizna 1939” wzięli udział w zebraniu władz SWPFG w W-wie, gdzie obszernie omówiono powyższe sprawy.   

Czy zatem pismo ROPWiM z dnia 4 grudnia nie jest próbą skłócenia dwóch stowarzyszeń, w celu odwrócenia uwagi od głównego problemu, jakim jest nonszalancja, ignorancja i brak współpracy Rady z organizacjami społecznymi? Jeśli tak, to zapewniam, że to się nie uda, bo cele naszych działań są zbieżne, by nie powiedzieć wspólne.

W treści „Odpowiedzi” zamieszczonej na stronie ROPWiM przeczytałem także: „podjęliśmy próbę [ROPWiM – przyp.] szybkiego pozyskania zgody na ekshumację”.

Nic bardziej złudnego…

„Podjęliśmy próbę” - bo wcześniej „otrzymaliśmy rozpaczliwe wołanie” Prezesa SWPFG zawarte w piśmie do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, z dnia 2 listopada 2015 r. pt. Co dalej ze szczątkami żołnierzy KOP odnalezionymi 7.10.2015 nad Słuczą?

Jako jeden z odbiorców tego pisma, pozwalam sobie przytoczyć jego obszerne fragmenty, bo naprawdę warto:

 

Szanowni Państwo !

W początku października 2015 roku, po wieloletnich analizach i ponad 6-letnich badaniach morfologii terenu, a także rocznych badaniach metodami skanowania, magnetometrycznymi, odwiertów i odkrywek, podczas których zbadaliśmy kilkanaście hektarów lasu i pól k/Tynnego nad Słuczą, odnaleźliśmy pierwszą zbiorową mogiłę żołnierzy 4 kompanii Baonu Fortecznego „Sarny” Korpusu Ochrony Pogranicza. Badania były prowadzone solidarnie przez wolontariuszy ze Stowarzyszenia Weteranów Polskich Formacji Granicznych, Stowarzyszenia Wizna-1939 i Straży Granicznej, przy zaangażowaniu wyłącznie funduszy tych Stowarzyszeń i pieniędzy wolontariuszy, wsparciu logistycznym SG oraz udziale archeologów polskich i ukraińskich, którzy je dokumentowali. […]

Bezpośrednio po moim powrocie z Ukrainy powiadomiłem pisemnie ROPWiM (pismo złożone 12.10.2015) o zdarzeniu, wnioskując jednocześnie o niezwłoczne przeprowadzenie ekshumacji szczątków żołnierzy […].

Z przykrością informuję, że do dnia dzisiejszego nie otrzymaliśmy odpowiedzi w tej sprawie, natomiast z różnych ośrodków otrzymujemy sprzeczne informacje w sprawie możliwości przeprowadzenia ekshumacji.

Szanowni Państwo,

dla obniżenia kosztów prac ekshumacyjnych zaproponowaliśmy udział w ekshumacji wolontariuszy naszych Stowarzyszeń i SG, w tej sprawie również nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Szanowni Państwo,

jako prezes SWPFG i spadkobierca woli żołnierzy KOP, założycieli przed 23 laty SWPFG, kolegów tych, którzy polegli w walce i zostali zamordowani przez NKWD, zobowiązuję i jednocześnie wzywam Państwa do podjęcia natychmiastowych działań w celu oddania należytego szacunku i ochrony przed możliwym zbezczeszczeniem szczątków żołnierzy polskich. Jednocześnie informuję, że przez pamięć dla mojego ś.p. Ojca, który zawsze z uznaniem wyrażał się o p. min. A. Kunercie, nie podejmę żadnego działania, które mogłoby być uznane za próbę wywierania nacisku na ROPWiM. Jednak, w przypadku braku odpowiedzi w terminie ustawowym i nie podjęcia przez Radę ustawowych działań, szanując święte kości obrońców Rzeczypospolitej Polskiej i broniąc praw poległych i zamordowanych żołnierzy polskich do godnego pochówku, będę zmuszony zwrócić się o pomoc do właściwych w tej sprawie organów Państwa, nie wyłączając prawa powiadomienia o tym społeczeństwa.

Z poważaniem,

mgr inż. Waldemar Bocheński, prezes Zarządu SWPFG

Pozostawiamy to bez komentarza.

 II.

„Niestety o specjalnie zaplanowanej i zorganizowanej wyprawie 23 maja br. ROPWiM dowiedziała się dopiero po fakcie, co naraziło nas na protest …” - czytamy w opublikowanym piśmie ROPWiM.

Po wyprawie do Tynnego zorganizowanej w dniu 23 maja 2015 r. przez Stowarzyszenie „Wizna 1939” (na miejscu poszukiwań byli także przedstawiciele SWPFG) nie mogło być protestów, ponieważ wyprawa ta została przeprowadzona pod nadzorem koncesjonowanego archeologa z „Ukraińskich Starożytności” oraz z udziałem polskich archeologów, wskazanych uprzednio przez ROPWiM do udziału w pracach na Ukrainie. Pragnę nadmienić, że to ten sam, można powiedzieć już „stały” zespół archeologów polskich i ukraińskich, który od początku uczestniczy w pracach w Tynnem. W tym przypadku nasza organizacja dysponuje wszystkimi wymaganym dokumentami i dokumentacją fotograficzną. 

III.

Odnośnie wniosku o zorganizowanie pochówku polskich żołnierzy w rejonie Lublina, stanowisko Rady możemy skomentować w ten sposób, że wszystko można sprowadzić do abstrakcji, okazuje się, że nawet w tak trudnym i poważnym temacie. Pragniemy wyraźnie zaznaczyć, że nie jest naszym celem „ogałacanie” - jak się wyrażono w piśmie - dawnych Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej z mogił poległych polskich żołnierzy. 

Zabiegając o zorganizowanie pochówku w Polsce, w przeciwieństwie do Rady Stowarzyszenie nie robiło żadnych kalkulacji korzyści i kosztów, cokolwiek miałyby te słowa oznaczać, a jedynie brało pod uwagę fakt, że większość żołnierzy polskich walczących w rejonie Tynnego pochodziła z okolic Lublina i Kraśnika, co wynika z analiz dokumentów archiwalnych, a także, co potwierdza odnaleziony nieśmiertelnik.

Wniosek nasz zyskał poparcie także wśród członków władz Stowarzyszenia Weteranów Polskich Formacji Granicznych, Legii Akademickiej KUL oraz innych osób, które widzą w tym szczególnym przypadku nie tylko możliwość, ale i potrzebę zorganizowania zbiorowej kwatery wojennej (lub pojedynczych mogił) żołnierzy KOP z rejonu Tynnego na terenie Polski. Jest to także opinia rodziny zamordowanego żołnierza, którego nieśmiertelnik został odnaleziony, a do której dotarło Stowarzyszenie „Wizna 1939”.

IV.

Chciałbym się także odnieść do działalności ROPWiM.

Pisze Pan, Panie Ministrze, że Rada „w ostatnich latach prowadziła prace poszukiwawcze, a w przypadku odnalezienia mogił, także prace ekshumacyjne”.

Otóż, Rada nie prowadziła żadnych prac, bo Rada takich prac prowadzić nie może. Rada może działać jedynie poprzez zlecanie takich prac podmiotom zewnętrznym, co też się dzieje. Jest to o tyle istotne, że zlecanie tego typu prac może się odbywać także na poziomie Departamentu lub Wydziału odpowiedniego Ministerstwa. Analiza treści umów zawartych przez ROPWiM, będących w posiadaniu Stowarzyszenia prowadzi do wniosku, że mogłoby to być nawet lepszym rozwiązaniem.

Już w pierwszym tygodniu od momentu opublikowania dostrzegł Pan wniosek do Prezydenta RP zamieszczony na naszej stronie internetowej, ale niestety, jak dotychczas nie zauważa Pan wniosku Stowarzyszenia „Wizna 1939” do ROPWiM o udostępnienie informacji publicznej, który już blisko trzy miesiące zalega na Pana biurku (wniosek o udostępnienie informacji publicznej złożony w dniu 28 września 2015 r.). I chociaż ustawa o dostępie do informacji publicznej nakazuje udzielenie informacji bez zbędnej zwłoki, nie później jednak niż w terminie 14 dni, my wciąż nie otrzymaliśmy żądanych informacji. Nie wypada nam przypominać, że nieudzielanie informacji publicznej jest łamaniem prawa. Czy zatem nasze pismo nabiera mocy  urzędowej, czy może jest jakiś problem z odpowiedzią?          

Napisał Pan, że zgodnie z ukraińskim prawem prace ekshumacyjne może prowadzić podmiot posiadający odpowiednie pozwolenia, wydawane przez MKdSOWiRP w Kijowie, i że takich pozwoleń nie posiada żadna polska organizacja. Wprawdzie my nie aspirujemy do roli podmiotu prowadzącego prace ekshumacyjne, jak również nie widzimy przeszkód, by robiły to ekipy archeologiczne z Ukrainy, ale skoro żadna polska organizacja nie posiada „takich pozwoleń”, to jak to się dzieje, że ROPWiM jednak zleca prace na Ukrainie innym polskim organizacjom?

A że tak się dzieje, dla przykładu pozwalam sobie przytoczyć fragment jednej (ale nie jedynej) z umów podpisanych przez  ROPWiM:

Np. umowa 53/2014 na prace archeologiczno-ekshumacyjne na Ukrainie (całkowita wartość umowy 342 562 zł): 

Etap. I: przygotowanie i organizacja ekspedycji badawczej w terminie do dnia 26.05.2014r. [tzn. 5 dni od daty podpisania umowy – przyp.], za wynagrodzeniem w wysokości 116 850 zł.  […]

Trudno nam także wytłumaczyć i zrozumieć brak udziału przedstawiciela ROPWiM w uroczystościach pogrzebowych bohaterów spod Wizny w 2011 r., a rok później podczas Ich uroczystych, pośmiertnych awansów, ale także na pogrzebie bohaterskiego kpr. pil. Stanisława Zarzeckiego w Poświętnem niedaleko Wołomina, jaki miał miejsce w 2014 r.

Przykro o tym mówić, ale zabrakło nawet skromnego, symbolicznego kwiatka…

Wyrażam swoje ubolewanie z tego powodu, tym bardziej, że do ROPWiM były przekazywane zaproszenia na te uroczystości.

Ale właśnie tych kilka przykładów pokazuje, że Rada nie realizuje w sposób odpowiedni swojej misji, do której została powołana. Może więc trzeba dodać nowy zapis do ustawy o Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, który wprowadzi obowiązek udziału przedstawiciela Rady w tego typu uroczystościach?

Panie Ministrze.

Podsumowując, gdyby tylko mój wniosek był słyszalny i miał szanse powodzenia, to wnosiłbym o Pana odwołanie z pełnionej funkcji, chociażby tylko z tego powodu, że publicznie i oficjalnie dyskryminuje Pan naszą organizację. Bo czymże jest zapowiedź nieudzielania odpowiedzi jednym, a udzielania innym podmiotom? Dlaczego powiadamia się o ekshumacji jednych, a nie powiadamia innych, którzy o to zabiegają? Wreszcie, jak można pisać, że jedne organizacje polskie nie posiadają pozwoleń na prace archeologiczno-ekshumacyjne na Ukrainie, a jednocześnie zlecać podobne prace innym organizacjom (polskim), i to za „grube” pieniądze?

Ale - realnie - podobnie jak w przypadku wniosku o wstrzymanie ekshumacji, pismo nasze może być co najwyżej formą protestu i wyrażania naszych dążeń i opinii, i niech takim pozostanie.

Mam jednak nadzieję, że ta publiczna korespondencja stanie się pretekstem do szerszej dyskusji nad poruszonymi w niej problemami, wszak ostatecznie chodzi o pamięć polskich żołnierzy. Jestem też przekonany – a twierdzę tak na podstawie rozmów z przedstawicielami innych Stowarzyszeń i Fundacji – że istnieje w Polsce ogromny potencjał organizacji pozarządowych, które są gotowe udzielić wsparcia w tego typu pracach, zarówno w Polsce, jak i na dawnych Kresach Wschodnich pozostających dziś poza granicami państwa polskiego. Trzeba tylko ten potencjał umieć i chcieć  odpowiednio wykorzystać.

                                                                                            Z poważaniem:

                                                                                              w imieniu Zarządu Stowarzyszenia „Wizna 1939”

Dariusz Szymanowski, Prezes