BEZ SZACUNKU DLA OFIAR ZBRODNI. KAROL NAWROCKI „NIE MUSI”

W Wiźnie (Podlaskie) na środku pola uprawnego zakopane są szczątki ludzkie. To ofiary zbrodni niemieckiej z 1941 roku. Pomimo apeli, próśb i wniosków Stowarzyszenia „Wizna 1939” i właściciela terenu, prezes Instytutu Pamięci Narodowej nie ma zamiaru prowadzić w tym miejscu prac ekshumacyjnych.

W Wiźnie na środku jednego z dużych pól uprawnych, zalegają w podmokłym gruncie szczątki ludzkie kilkudziesięciu osób – mieszkańców Wizny narodowości żydowskiej (a być może – co przyznaje IPN – także i Polaków), ofiar niemieckiej zbrodni z 1941 roku. Po wkroczeniu Niemców do Wizny pod koniec czerwca 1941 roku (po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej), do żydowskiej kuźni mieszczącej się przy rynku w Wiźnie, spędzono pozostające w miasteczku kobiety, dzieci i starców (rodziny żydowskie), po czym wrzucono tam kilka granatów i strzelano z broni... Zwłoki ofiar wywieziono za Wiznę, wrzucono do dużego leja po bombie i zakopano. Była to pierwsza taka zbrodnia na tym terenie przeprowadzona przez niemiecki oddział Einsatzkommando pod dowództwem Hermanna Schapera; kolejne miały miejsce w Wąsoszu (5 lipca), Radziłowie (7 lipca) i Jedwabnem (10 lipca).  

Sprawą zajmuje się Instytut Pamięci Narodowej, który od samego początku, tj. od października 2019 roku, powziął informację o odnalezieniu przez Stowarzyszenie „Wizna 1939” szczątków ofiar i który zna dobrze okoliczności tej zbrodni. Pomimo licznych apeli, wniosków i żądań Stowarzyszenia o godny pochówek, ale także pomimo wniosku właściciela pola o zabranie szczątków i przeniesienie ich na cmentarz (nieoficjalnie władze gminy Wizna deklarują gotowość wyznaczenia specjalnego miejsca na ten cel), IPN permanentnie uchyla się od podjęcia tych działań. Mija właśnie piąty rok tej „ciuciubabki”; nie pomagają żadne argumenty, pisma, rozmowy i spotkania.

„Dół śmierci” znajduje się na środku pola uprawnego, które przez cały powojenny okres było użytkowane; uprawiano tam m.in. zboże i ziemniaki. Obecnie, odkąd na zlecenie prokuratury IPN badania przeprowadzili tam archeolodzy z Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN z Warszawy, miejsce to pozostaje wyłączone z użytkowania. Jest zapuszczone, zaśmiecone i porośnięte krzakami – tak dba o pamięć ofiar zbrodni największa w Polsce i jedyna w swoim rodzaju instytucja państwowa, mająca w nazwie „pamięć”, kierowana przez jej prezesa dr. Karola Nawrockiego. Tak wygląda upamiętnianie męczeństwa ofiar zbrodni przez instytucję zastrzegającą sobie prawo wyłączności (!) do poszukiwań miejsc spoczynku ofiar totalitaryzmów, zatrudniającej w samej tylko centrali w Warszawie prawie 1000 osób, a której roczny budżet sięga kilkuset mln. złotych.

Ale oto niespełna tydzień temu, otrzymaliśmy w tej sprawie jasne i klarowne stanowisko Instytutu Pamięci Narodowej (pismo z 23 października 2024 r. ozn. BUWII-0500-125(34)/19), z którego wynika, że prezes Karol Nawrocki „NIE MUSI” zarządzać i nie zarządzi w tej sprawie ekshumacji. Pismo w imieniu IPN podpisała Zastępca Dyrektora Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa Joanna Sulej-Piskorz (pismo prezentujemy poniżej).

Prezes IPN odmówił zarządzenia ekshumacji, a skoro tylko on może to zrobić, stało się jasne, że szczątki żydowskich ofiar (albo żydowskich i polskich – tego do końca nie wiadomo) niemieckiej zbrodni w Wiźnie z 1941 roku, pozostaną w tym miejscu już na zawsze. Czy tak powinien działać IPN?

Opisywane miejsce, niewielkie, bo zajmujące ok. 5x5 m, znajduje się w środku pola, bez jakiegokolwiek dostępu do drogi (od najbliższej drogi polnej oddalone jest o ok. 400 m); nie ma tam dojazdu, ani nawet zwykłego dojścia. Tu nikt nie przyniesie kwiatów, nie zapali znicza, ani się nie pomodli. Zamiast tego, dookoła kukurydza czy ziemniaki, a okresowo cuchnący odór obornika czy gnojowicy (właśnie zakończył się okres jesiennego nawożenia gruntów przez rolników).

Tego kamery telewizyjne nie pokażą, a i prezes Nawrocki zapewne wywiadu na ten temat nie udzieli…

Zobacz film: "WIZNA - ludzkie szczątki wciąż leżą w polu" 
https://youtu.be/ETOlDzFSJHQ?si=_gHvkbg2FmyTn-k0